Gdzie oczy poniosą … SKANDYNAWIA ’15
12 września 2015
Wyjeżdżamy … kierunek Gdynia …
12 września 2015, sobota
Doczekaliśmy naszego wyjazdu w nieznane. Gorączka podróżna, czyli popularna reisefieber ustąpiła gorączce pakowania. Oj, pakowanie to jest wyzwanie, zwłaszcza, gdy wyjeżdża się na tak długi i dziki biwak. Trzeba zabrać mnóstwo rzeczy. Ale daliśmy radę. O godzinie 8:20 wszystko było zapakowane do auta i udało nam się wyjechać.
Zaczynamy pierwszy odcinek przygody – podróż przez Polskę, trasa Kraków – Gdynia. Nad morze bardzo fajnie się teraz jedzie. Cały czas autostrada. 600 km pokonujemy z przyjemnością i wygodami. Odwiedzamy po drodze McDonald’s dla podreperowania samopoczucia i… aptekę, dla podratowania mego zdrowia – oczywiście po telefonicznej konsultacji z naszą Panią doktor (dziękujemy!).
Po godzinie 17 dojechaliśmy do portu. Jeszcze zatankowanie baku w aucie, mała przegryzka i już stoimy w kolejce do odprawy na prom. Punktualnie o 19:00 otwarto bramę na przystań. Dostaliśmy bilety (na podstawie rezerwacji elektronicznej) i o 20:00 samochód zaparkowaliśmy na decku nr 6. Jesteśmy zaokrętowani w przytulnej kabinie nr 8207 na deku 8. Wszędzie bardzo czyściutko i przyjemnie. Ładnie tu. Mamy okno na morze, cztery koje, łazienkę z prysznicem, prąd i sieć WiFi. Fajnie, tak można podróżować. Rozpakowaliśmy podręczny bagaż w wersji nocnej. Tu spędzimy noc, bujani łagodnymi falami. Ale póki co, zwiedzamy prom, wychodzimy na dek pooglądać Gdynię i nabrzeże z perspektywy poziomu nr 11. Płyniemy. My i nasze auto, nasz dom na kółkach, którym będzie nasz samochód przez czas wycieczki.
A płyniemy jednym z największych promów, jakie kursują po Bałtyku – to MF Stena Spirit, prom pasażersko-samochodowy armatora StenaLine. Prom wszedł do eksploatacji w 1988 roku jako Stena Scandinavica, by po generalnej przebudowie i zmianie nazwy wejść z obsługą linii Gdynia-Karlskrona właśnie pod nazwą Stena Spirit.
Nazwę Stena Spirit wyłoniono na drodze ogólnopolskiego konkursu, na który napłynęło blisko 14 tysięcy propozycji. Matką chrzestną była, pochodząca z Gdyni, aktorka Anna Przybylska.
Tak więc płyniemy, dużym promem o długości 176 metrów i szerokości 29 m. Da się tu załadować 460 aut a pasażerów wchodzi 1700. Prędkość maksymalna promu to 21.5 węzłów. (dla przypomnienia: 1 w. = 1 nm/h = 1,852 km/h). A wiecie, dlaczego prędkość statku określa się w węzłach?
Oto w przeszłości pomiar prędkości na morzu odbywał się za pomocą linki z przywiązaną na końcu boją (albo kawałkiem drewna). Wyrzucona za burtę bojka pozostawała względnie nieruchomo względem powierzchni wody. Drugi koniec linki nawinięty był na swobodnie dający się rozwijać kołowrotek ustawiony na rufie statku, na której co 47 stóp i 3 cale (czyli 14,4018 metra) zawiązany był węzeł. Podczas pomiaru prędkości statku jeden marynarz trzymał przesuwającą się między palcami linkę z odwijającego się kołowrotka, a drugi mierzył czas standardową żeglarską klepsydrą (czas przesypywania się piasku w takiej klepsydrze wynosił 28 sekund). Liczba węzłów (n) zliczonych przez marynarza w tym czasie wynosiła: prędkość statku w metrach na sekundę /14,4018 m/28 s – czyli prędkość w km/h /1,85166 km/h. A zatem z błędem nie większym niż wspomniane 1,85166 km/h oddawała prędkość statku względem powierzchni wody w milach morskich na godzinę. Stąd węzły. Ufff, strasznie trudne.
Znudzeni podróżą, potem czekaniem do odprawy i późną już porą wylegujemy się w przytulnych kojach. Z cicha gra muzyczka w interkomie, prom lekko kołysze i pomrukują silniki. To wszystko sprawia, że nie wiedzieć kiedy ogarnia nas senność. Zapadamy w sen.
… na więcej zdjęć zapraszamy do galerii…