Gdzie oczy poniosą … SKANDYNAWIA ’15

25 – 26 września 2015

Archipelag Turku (Finlandia)


25 września 2015, piątek

Ranek przywitał nas słońcem. Także pani Gospodyni, Brita wychodząc na spacer z psem, odwiedziła nas, pytając o zdrowie i o sen w tak zimną noc. Zaczęła się długa rozmowa i wielkie pieszczoty z psem Stilla. Pies, a właściwie psica, tak nas polubiła, że nie chciała iść na ten planowany spacer. Siłą ją trzeba było ciągnąć. I jak nam później pani Brita mówiła, powrót ze spaceru był szybki, żeby jeszcze nas zastać. Okazuje się, że pani Brita ma w lesie, nad wodą kilka domków, które wynajmuje. Dała nam mapki, przewodnik, rozkład czasów pływania promów (tych ostatnich, które nam zostały na drodze w kierunku Turku). Ponieważ zbliżał się czas kawy, Brita poradziła nam, byśmy pojechali do jej domku na końcu półwyspu i tam spędzili miło czas.

Rzeczywiście, domki są przepięknie położone w lesie, nad samą wodą. Skromne, ale mają wszystko, czego potrzeba na spędzenie miło wakacyjnego urlopu; sypialnia, łazienka, pokój dzienny, kominek i sauna. Rozgaszczamy się, pijemy kawę a w tym czasie mamy słońce, ulewę, wiatr i bezwietrznie … ot pogoda skandynawska.

Wracamy do pani Brity, żegnamy się dziękując za sympatyczne przyjęcie nas, żegnamy się ze Stillą … a gdyby ktoś chciał skorzystać z letniskowego domku, to wystarczy zadzwonić do Brity Söderlund, tel.: +358400826840, lub napisać e-mail: brita@wattkast.fi (pooglądać chatki można na stronie www.wattkast.fi) – polecamy.

Jedziemy do Korpo. Tu znajduje się stary, kamienny kościół z XIV wieku godny oglądnięcia.

Dalej w drodze … znowu prom, na kolejną wyspę. Tym razem płyniemy na Nauvo. To już Finlandia. Opuściliśmy Alandy. I znowu prom: Itameri – Parainen. Ale żeśmy się napływali. Ktoś słusznie zauważył, że z naszej podróży po Alandach to chyba więcej przepłynęliśmy kilometrów niż przejechali.

Dojeżdżamy do Turku, po szwedzku nazwane Abo. Miasto to było kiedyś stolicą państwa, Finlandii. Utraciło swój status w 1812 roku. Obecnie jest miastem uniwersyteckim i uważane jest za ośrodek kulturalny.

W sercu miasta znajduje się katedra zbudowana jeszcze w XIII wieku na „Owczym kopcu” – przedchrześcijańskim miejscu kultu. Była wielokrotnie niszczona przez pożary, ale grube mury ocaliły średniowieczne pamiątki. Bezpośrednio na zewnątrz katedry stoi posąg Pera Brahe, gubernatora Finlandii w XVII wieku i pierwszego szwedzkiego oficera, który poświęcił więcej uwagi Finom, popierając program zwalczania analfabetyzmu oraz zakładając pierwszy w kraju uniwersytet.

Tuż obok katedry można zobaczyć najstarsze części Abo Akademii, jedynego szwedzkojęzycznego uniwersytetu w Finlandii. Po drugiej stronie katedry, na małym wzgórzu, mieści się Muzeum Morskie i Obserwatorium. Jest tam wiele morskich i astronomicznych osobliwości.

Zwiedzanie zaczynamy od zamku. To najważniejszy symbol Turku. Wzniesiony jest daleko od centrum miasta. Zamek (tzw. „stary”) został założony w XII wieku przez szwedzkiego króla Eryka Świętego. „Nowy zamek” dobudowano około 1280 roku. Stopniowa rozbudowa w kolejnych wiekach tłumaczy niejednolitość architektury. Najlepszy okres przypada na lata 1556 – 1563, kiedy to królewicz szwedzki Jan przebudował rezydencję w stylu renesansowym.

Odbywało się tu wiele uroczystości. Najwspanialsza była w czasie świąt Bożego Narodzenia, roku Pańskiego 1563, z okazji zaślubin z Katarzyną Jagiellonką.

Odwiedzamy inne atrakcje serwowane przez miasto; Muzeum Morskie i stojące tam przy nabrzeżu okręty, żaglowce, piękną katedrę – wspaniały symbol miasta (w której odbywa się próba chóru, przed wieczornym występem), skansen (w centrum miasta – niestety już zamknięty w związku z zakończeniem sezonu). Łazimy sobie po mieście, by poczuć jego atmosferę. Podziwiamy nową modę młodzieżową (dziwne spodnie z naszytymi znaczkami i emblematami).

Kończy się dzień. Jedziemy więc do Naantali, miasteczka znanego ze starych, drewnianych budynków oraz Świata Muminków (fin. Muumimaailma) – parku rozrywki poświęconego Muminkom. Park powstały w 1970. Położony jest na wyspie Kailo. W parku znajdują się obiekty zbudowane na podstawie serii książek o Muminkach autorstwa Tove Jansson. Zwiedzający mogą także spotkać bohaterów tej serii.

Tu zostajemy na nocleg.


26 września 2015, sobota

Budzimy się zziębnięci. Ale to była chłodna noc. Chyba najzimniejsza w czasie naszej podróży.

Co tu dalej zwiedzać?

Na naszej trasie mamy w planach oglądnięcie Askainen, gdzie znajduje się Dworek Louhisaari. Budowla z 1655 roku. Z powodu imponujących rozmiarów zwany jest też „zamkiem”. W 1795 roku kupiła go rodzina Mannerheimów. To właśnie tutaj, w 1867 roku urodził się późniejszy bohater narodowy i marszałek, Carl Gustaf Emil von Mannerheim.

Czas na tankowanie. W zasadzie wszystkie stacje paliw są bezobsługowe. Samemu się wszystko robi. Ta akurat jest trochę dziwna … nie da się zatankować paliwa do pełna i zapłacić. Trzeba się zadeklarować, za jaką kwotę chcemy zatankować. Trudne; trzeba sobie policzyć, ile jest miejsca w baku, następnie przeliczyć, jaka to kwota za tyle litrów i dopiero wybrać spośród 10, 20, 40, 60 i 80 EURo kwotę. Karta, pin, wybór kwoty, 1min 30 sekund na wybranie pistoletu i włożenie go do baku, tankujemy … jak dojdzie kwota wybrana … dystrybutor się wyłącza. Strasznie trudne!

No to jedziemy dalej. Odwiedzamy kamienny kościół w Nousiainen – jeden z najważniejszych zabytków Finlandii. Ustępuje znaczeniem jedynie katedrze w Turku. Pierwsze wzmianki o tym kościele pochodzą z 1232 roku. Odnoszą się do wcześniejszej wersji, drewnianej budowli. Tu pochowany był biskup Henryk, pierwszy hierarchę chrześcijańskiego na ziemiach fińskich.

W 1300 roku uroczyście przeniesiono jego zwłoki do katedry w Turku. Tam spoczywały do początku XVIII wieku, kiedy to zostały zrabowane przez Rosjan. Ale historia…

Ok, wracamy na Archipelag Alandów. Kupujemy bilet i wsiadamy na pierwszy prom na Alandy do Brando.

Noc spędzamy na campingu, rozkoszując się sauną, tym razem w wydaniu fińskim, ogrzewaną prawdziwym piecem opalanym drewnem, grzejąc zziębnięte ciała. Pięknie jest, grzejemy się patrząc przez okno sauny na zachodzące słońce. Domek sauny jest nad samym morzem. Wystarczy wyskoczyć i chlup do wody. A później szybciutko, znowu do grzania ciał. Tak rozgrzani i wykąpani suszymy sie na wietrze wieczoru, robiąc sobie gorącą herbatkę przy blasku świec. Ciekawe, czy się nie pochorujemy z przewiania wprost z kąpieli na zimno 8°C.

… na więcej zdjęć zapraszamy do galerii…